Minął
kolejny miesiąc „poskramiania złośnicy”, czyli nadmiaru cukru we krwi Zosi.
Niestety odporność mojej córki została
przez nią znokautowana zupełnie, na miesiąc mamy około tydzień bez wirusów. Jednak mimo to, mimo ogromnych skoków cukrów
z tym związanych, mimo to, że jesteśmy na penach – nasz pierwszy wynik
hemoglobiny glikowanej to 6,6!!!
(ideał dla cukrzyka to 6 – 6,5 – niełatwy do osiągnięcia, szczególnie na penach
i rozhuśtanych cukrach). Ten wynik świadczy o tym, że dobrze prowadzimy chorobę
Zosi, i że na dzień dzisiejszy ryzyko powikłań jest znikome. Oby tak dalej!!!
Sprawę powinna jeszcze ułatwić pompa, którą mamy mieć do miesiąca.
A jak minął
nam miesiąc? Ostatnie dwa tygodnie przesiedziałam z zakaszlaną i zasmarkaną
Zosią w domu – więc pod znakiem rutyny przez duże R. Moim najambitniejszym
zadaniem dnia było obmyślenie strategii, co w danym dniu ugotować na obiad… Podłapałam
więc lekkiego doła, a moją jedyną rozrywką intelektualną były rodzinne lekcje matematyki
i studiowanie zeszytu cukrowego Zosi. Poczyniłam wiele ciekawych obserwacji:
1. Sensor na ramieniu zawyża pomiary,
gdy zakłada się go na dużej „huśtawce cukrowej”. Idealnie jest założyć go rano,
około 2 godziny przed śniadaniem.
2. Tuż przed chorobowymi wzrostami
cukrów jest cukrowy dołek (czyli najpierw jest stabilizacja, potem na chwilę
przeliczniki „chcą być” mniejsze i nagle wybijają do góry, u Zosi zawsze jak w
zegarku około 16).
3. Zapotrzebowanie na insulinę podczas
choroby wzrasta średnio o około 90% (abasaglar o 50%, przeliczniki posiłkowe
przed 16 – o 50%, po 16 – o 100%, dodatkowo jest potrzebna jedna lub dwie
korekty w nocy).
4. Niektóre choroby (lub leki??)
spowalniają trawienie, po posiłkowe górki zamiast od razu, zaczynają się po
godzinie – dwóch. Wtedy rozdzielam Zosi dawkę insuliny na dwie części, pierwszą
daję do posiłku, drugą – po godzinie lub czekam, aż się zacznie górka (jeżeli
jest dobry bilans rozdzielam – pół na pół, jeżeli więcej białek i tłuszczy –
najpierw mniej, potem więcej).
5. Około pół godziny przed podaniem
kolejnej dawki insuliny długodziałającej występuje u Zosi „wycie o abasaglar” –
czyli raczej powolny (w zdrowiu) lub szybki (w chorobie) wzrost cukru. Jest on
zupełnie „nie groźny”, po podaniu abasaglaru, nawet gdy Zosia je kolację,
szybko glikemia się uspokaja.
6. Ostatni wniosek na wesoło z
przymrużeniem oka: Potrafię podać ilość Zosi emocji w miligramach na decylitr 😊 (wystarczy odjąć od wyniku odczytanego z glukometru glikemię, która w
danej sytuacji występuje najczęściej – i mamy czyste emocje!!!) Zosia jest
bardzo emocjonalną dziewczynką, sporo jej dużych górek cukrowych nie ma związku
z insuliną i kaloriami. Przykład? Spotkanie z Mikołajem: przed – cukier 90 i
poziom wyrównany, po – 5 min później – cukier 200 i tendencja pionowa do góry,
pół godziny później – około 100. Wniosek? Moja córka miała 110 mg/dL czystych
emocji!😉 A jej reakcja na moje: ”pij Zosiu, bo Ci cukier rośnie”, to: „mamo, ja
po prostu jestem szczęśliwa”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz