wtorek, 4 października 2016

Remisja, czyli czas na oddech i zebranie myśli

Jak wychodziłyśmy ze szpitala, Zosia potrzebowała około 20 jednostek insuliny na dobę. W tej chwili zdarza się coraz częściej, że potrzebuje dwóch. Od trzech tygodni nie potrzebuje insuliny długodziałającej – choć około 22:00 cukry szybują do 180-260, to równie szybko (bez korekty!!!) spadają same, by na czczo osiągnąć pułap 70 – 100. Coraz częściej zdarza się też, że pół jednostki insuliny to do danego posiłku za dużo. Najczęściej podania insuliny nie wymaga śniadanie, po którym – w weekend cukry utrzymują się w normie, a w zerówce – z powodu emocji również szybują do 200 – 250, by po już po godzinie (bez korekty!!!) spaść o 100 lub więcej. Czyli – remisja!!!

Zastanawiam się, czy teraz nie wypadniemy z kolejki po pompę? Przecież w tej sytuacji przejście na nią nie ma w ogóle sensu!!! Zobaczymy. Na pewno chcemy, żeby remisja trwała jak najdłużej, na duże dawki insuliny i pompę – niestety – na pewno wcześniej lub później przyjdzie czas.


A Zosia? Cieszy się, że coraz więcej i częściej może jeść „za darmo” – czyli bez zastrzyku. A kondycja naszej rodziny? Już lepiej. Ten optymistyczny „oddech” dobrze nam zrobił. Zaczynamy traktować cukrzycę jak nieodłączny element naszego życia, pewne rutynowe czynności – których po prostu mamy teraz więcej – ale nie przekreślają one  normalnego i szczęśliwego życia. Zbieramy też siły i gromadzimy potrzebną wiedzę i środki finansowe na wielki COME BACK.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz