Jesteśmy na
etapie testowania rożnych glukometrów.
Jeden - „tradycyjny”, który wymaga kłucia paluszków
mamy od początku i jesteśmy z niego zadowoleni, ale paluszki Zosi coraz mniej… Tymczasem
kłuć trzeba coraz częściej, bo cukry naszej córki są zmienne, kapryśne i humorzaste
– jak ona. Zafundowały nam dość szybką remisję – czyli częste i szybkie spadki –
wymagające kłucia nawet co 15 -20 minut,
następnie wolny, (może chwilowy?) odwrót, czyli duże skoki w górę – korekty i również
częste kłucie…
Zaczęliśmy szukać
innego rozwiązania, i znaleźliśmy glukometr sczytujący poziom glikemii z
sensora umieszczanego raz na dwa tygodnie na ramieniu – bajka. Niestety ma równie
dużo negatywnych opinii jak pozytywnych, no i trzeba go kupić i utrzymywać
(500zł/miesiąc) z własnego budżetu, ale postanowiliśmy zaryzykować. Szczęśliwie Zosia jest otoczona cudownymi ludźmi – dostała
go w prezencie od cioci, już zgłaszają się też ochotnicy do kupowania sensorów –
jednak świat jest pełen Aniołów!
Rozpoczęliśmy
testowanie. Mój analityczny umysł znów się przydaje, sporządzam wykresy dobowych
odczytów glikemii z obu glukometrów. Jest dobrze. Nowy radzi sobie dobrze w
cukrowych „dołach” (zawyża je o 0 - 30 mg/dL), rewelacyjnie pokazuje tendencje
– czy cukier rośnie, spada i jak szybko - oraz bardzo zawyża „górki” (o 50 –
150 mg/dL). Ta wiedza oraz fakt, że „nowy” tendencje pokazuje idealnie, pozwoliła
nam ograniczyć kłucia paluszków o około połowę (teraz kłujemy około 10 razy na dobę).
Jak to jest pełnić
funkcję trzustki własnego dziecka? Trudno. To dodatkowa i bardzo odpowiedzialna
funkcja – obok bycia mamą i tatą. To ciągłe ważenie, komponowanie i obliczanie
kalorii posiłków, ciągłe obliczanie od nowa jednostek insuliny, zmiana
przeliczników, bycie pielęgniarką na cały etat, ale… warto. Za szczęście i
spokój wewnętrzny Zosi (które to mają bardzo dużo wspólnego z dobrze wyrównaną glikemią).
I za jej zdrowie, które nie jest zagrożone przy dobrych cukrach. I za słowa:
mamusiu, ty tak dobrze liczysz mi cukry, że ja nie umrę chyba nigdy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz