czwartek, 22 września 2016

Cukiereczek a życie zawodowe

To trudny temat… Jestem nauczycielem z powołania, praca z młodzieżą to moja pasja. Jeszcze jadąc z Zosią karetką na sygnale – myślałam: jak dobrze, że jest sierpień, we wrześniu wszystko się ustabilizuje i wrócę do pracy. Jakże ja się myliłam!!!

Teraz wiem, że opieka nad Cukiereczkiem to praca 24 godziny na dobę. Zanim będzie sobie sama radziła z pompą (kiedyś w końcu ją dostaniemy…) miną pewnie ze 3 – 4 lata.

Wychodzę ze szpitala. Opiekę na chore dziecko dostałam do dziś. Co dalej? Maksymalnie tydzień opieki – słyszę. Czy ktoś sądzi, że tydzień to dość czasu, by ogarnąć dzień chorej Zosi – liczenie, ważenie, zmiana przeliczników, pomiar cukru, liczenie, dlaczego jest duży cukier – liczenie, dlaczego jest mały cukier – liczenie i pobudki co godzinę…  i do tego ogarnąć sprawy zawodowe? Nawet gdybym chciała zrezygnować z pracy – obowiązuje mnie trzymiesięczne wypowiedzenie!!! Bajka. Radź sobie człowieku sam, przybity nową i wymagającą chorobą dziecka. A jak sobie poradzić w takiej sytuacji? Niestety klasycznie: płacz, płacz, płacz….

Dziś wiem, że prędko nie wrócę do pracy zawodowej. Wstyd się przyznać, ale opłakuję również tę stratę. W końcu to była połowa mojego życia, którą bardzo kochałam. Oczywiście Zosię kocham bardziej, więc wybór był prosty.  Może za 3 lata? Nie wiem. Teraz planuję tylko jutro, bo kolejne jutro może już planuje jakąś niespodziankę dla mnie…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz