poniedziałek, 18 grudnia 2017

Niech żyje uświadamianie przez niedoinformowanie i przekłamanie - czyli czas na chwilę relaksu...

Pierwszy wolny dzień od jakiegoś czasu. Super! Dzieci w szkole, mieszkanie prawie ogarnięte, idealna chwila na klasyczny "odmóżdżacz" naszej telewizji z pyszną kawką i chwilę relaksu...

Padło na jeden z wielu programów o "ratowaniu życia". I sytuacja jest następująca: prawie nieprzytomna kobieta jedzie jak pijana samochodem i wpada do rowu. Nie ma z nią kontaktu, na ręce ma bransoletkę "mam cukrzycę typu I". Facet próbuje ratować jej życie, ma ratownika na linii, który mówi: "to może być hiperglikemia, prawdopodobnie trzeba jej podać insulinę!" Tu po raz pierwszy zadrżałam. Boże, wszyscy związani ze słodkimi wiemy, że w takiej sytuacji należy założyć hipoglikemię i jeśli już robić zastrzyk, to z glukagenu!!! Insulina w tej sytuacji mogła tę kobietę zabić!!! Tymczasem w programie... Jeden z pomagających mężczyzn biegnie po torebkę tej pani, chce podawać insulinę, na szczęście ratownik go powstrzymuje mówiąc, że przyczyna omdlenia może być inna. Potem - przyjeżdża pogotowie i okazuje się oczywiście, że kobieta ma cukier 40. Ratownicy podają glukozę dożylnie (na szczęście! ;-)  ) i wszystko dobrze się kończy. Ale program trwa nadal, wypowiada się "po czasie" owa kobieta z cukrzycą: "w dniu kiedy miałam wypadek byłam zabiegana, zapomniałam o zaplanowanym posiłku i nie podałam sobie na czas insuliny. Teraz już pilnuję pór brania tego leku". W tym momencie dostałam kociokwiku, wściekliznozłości, i Bóg wie czego jeszcze. Mój spokój i relaks pękły jak bańka mydlana i przelałam te wszystkie emocje na klawiaturę, coby mi przeszło. Z tego wynika, że gdyby podała sobie insulinę, cukier by nie spadł? Co za bzdura!!! Najgorsze jest to, że przez cały program ani raz nie padło słowo: hipoglikemia. Wszyscy wiemy, że w takiej sytuacji należy założyć, że do niej doszło, czyli że cukru we krwi jest za mało, a insulina obniżyłaby jego poziom jeszcze bardziej! Boże spraw,  jeśli moje dziecko zemdleje i będzie potrzebowało pomocy; aby ratował go ktoś, kto nie wierzy w bzdury pokazywane w naszej telewizji i nie oglądał tego programu!!!

Sytuacja tak naprawdę "niedopowiedziana". Ale nie padły trzy najważniejsze słowa: hipoglikemia, bezpośrednie zagrożenie życia i glukagen. I - jeśli się nie znasz na słodkich inaczej - rozumiesz program opacznie. Jeśli - nie daj Boże to zapamiętasz - możesz komuś bardzo zaszkodzić. Jak? Zamiast uratować mu życie, przyspieszyć śmierć. Taka zmarnowana okazja na edukację społeczeństwa "słodkiego normalnie".

Miała być chwila relaksu. A była najpierw łezka w oku, gdy zobaczyłam bransoletkę głównej bohaterki i pomyślałam o mojej Zosi; potem złość i cała gama skrajnych emocji, gdy doszło do jej ratowania, a teraz... Chyba się zdrzemnę. I weź tu człowieku się zrelaksuj oglądając telewizję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz