Kolejne
wakacje… Zołza ct1 jest już zupełnie w cieniu codziennego życia – tam gdzie jej
miejsce – więc w końcu wczasy all
inclusive nie wydały się nam
problematyczne i postanowiliśmy polecieć na Rodos. Ponieważ pierwszy raz
zamierzaliśmy wpakować naszą słodką Zosię poobwieszaną „cukrowym sprzętem” do
samolotu, zaopatrzyliśmy się – na wszelki wypadek – w odpowiednie zaświadczenie
od diabetologa. Przestawiłam też córę na bazę z pena – co zwykle czynię, gdy ma
spędzać więcej czasu w wodzie niż na lądzie i… ruszyliśmy do Grecji.
Przeprawa do
hali odlotów odbyła się dość sprawnie. Bez problemowo Zosia przeszła przez
bramki z pompą, sensorem i transmiterem – i nawet nie „zapiszczała” ku jej
uciesze. Pompa została pobieżnie oglądnięta i nie wzbudziła ani specjalnego
zainteresowania, ani obaw służb celnych. W samolocie przeszliśmy tylko z
podglądu cukrów online na skanowanie librą, ze względu na tryb samolotowy w
telefonie córki i podróż minęła nam bez żadnych komplikacji.
Są różne
opinie na temat cukrów w samolocie z podpiętą pompą – że non stop hipo, że
wysokie z emocji, u nas – mimo że lot kosztował słodką wiele pozytywnych emocji
– były „normalne”. Nie zaobserwowałam nic zaskakującego i nietypowego.
A wczasy? W
ogóle cukrzycy tam z nami nie było! Wszystkie niezbędne czynności odbywały się
automatycznie. Obliczanie „na oko” kalorii po dwóch latach było dla mnie tak
łatwe i niezauważalne, że pierwszy raz, ponad 2000 kilometrów od domu dotarło do
nas, że ta zołza ct1 w ogóle nas nie ogranicza!
A cukry?
Niektórzy pytali po powrocie, jak tam cukry w Grecji. Jedyna odpowiedź, jaka
przychodziła mi do głowy, to „normalnie”. Czasem były super, jakby nam zdechł
wąż cukrowy; czasem były duże góry – jakby trawił słonia, a czasem leciały
prawie pionowo w dół – ku uciesze Zosi, której bardzo zasmakowały greckie
cukierki owocowe. Ze względu na ciągły ruch w wodzie – zapotrzebowanie na
insulinę spadło prawie o połowę i tych pysznych cukierków zeszły ze 3 duże
paczki.
Podsumowując
– wyspa boga Słońca jest stworzona dla cukierków kochających cukierki, lody; świeże,
soczyste, słodkie owoce; lazurowe, ciepłe, przejrzyste morze, niekończące się
babranie w piasku na złocistej plaży i słońce
– które świeci tam 300 dni w roku…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz